Krok trzeci: odżywianie od wewnątrz. Zimowa dieta nie najlepiej służy naszej skórze – brakuje w niej witamin i mikroelementów, jest za to dużo węglowodanów i tłuszczów. Wraz z nadejściem wiosny powinnyśmy więc radykalnie zmienić sposób odżywiania – wprowadzić do codziennego jadłospisu więcej warzyw i owoców, pić dużo wody mineralnej (pomaga w usuwaniu toksyn), ograniczyć tłuszcze i słodycze. Dermatolodzy polecają także tzw. suplementację czyli wspomaganie działania witamin zawartych w kosmetykach pielęgnacyjnych preparatami w tabletkach – chodzi tu głównie o dostarczenie organizmowi tak ważnych w tym okresie witamin A, E i C.
Krok czwarty: opalenizna „z tubki”. O tym, że opalanie w solarium nie służy naszej skórze nie trzeba chyba już nikogo przekonywać, jednak po zimie mało która z nas jest zadowolona z kolorytu swojej twarzy. Zanim skóra złapie „trochę słońca” możemy sobie pomóc stosując kosmetyki brązujące (pudry lub kremy) albo samoopalacze. Ważne, aby były to preparaty przeznaczone do twarzy, a nie do całego ciała – działają łagodniej, dają bardziej naturalny odcień „opalenizny” i zawierają składniki pielęgnujące delikatną skórę.
Krok piąty: dotlenianie. Nie uda nam się uzyskać ładnego i zdrowego wyglądu, jeśli całe dnie spędzamy w pomieszczeniach, a po mieście poruszamy się tylko autobusem czy samochodem. Codzienny, przynajmniej półgodzinny spacer zapewni naszej cerze odpowiednią dawkę tlenu i dzięki temu stanie się ona gładsza, zaróżowiona i bardziej elastyczna.
Dobroczynny wpływa świeżego powietrza na naszą skórę możemy jeszcze wzmocnić stosując kosmetyki dotleniające – muszą one jednak pochodzić z dobrych, sprawdzonych firm, bo tylko one „zamykają” tlen w odpowiednich nośnikach transportujących go w głąb skóry. Spacer wypadnie nam więc na pewno taniej, pamiętajmy tylko o nałożeniu na twarz kremu z filtrem – wiosenne słońce potrafi już mocno przygrzewać, a nasza skóra po zabiegach dermabrazji, eksfoliacji czy zbyt intensywnych peelingach jest cieńsza i bardziej wrażliwa.