Pierwsze wzmianki o krioterapii odnotowano już 2500 lat p.n.e. Do chłodzenia ciała używano wtedy prymitywnych środków, jak śnieg, lód czy zimna woda. Uzdrawiające działanie zimna znał Hipokrates i Avicenna - ojcowie współczesnej medycyny.Ciekły azot - podstawowe narzędzie współczesnej krioterapii - zaczęto stosować w latach 70' XXw. To właśnie wtedy japoński naukowiec Toshiro Yamauchi skonstruował pierwszą komorę do krioterapii. W Polsce zabiegi z wykorzystaniem ciekłego azotu wykonuje się od lat 80'.
Leczy się w ten sposób dolegliwości związane z reumatologią, ortopedią, neurologią. Jest używany przy leczeniu oparzeń i obrzęków. Wizyta w kriokomorze doskonale wpływa na poprawę samopoczucia, działa relaksująco i dodaje sił witalnych.
Ze zbawiennego działania krioterapii postanowiła skorzystać też medycyna estetyczna.
Lekarze dermatolodzy od dawna twierdzą, że zimno pod kontrolą ma zbawienny wpływ na cerę. Dogłębnie ją nawilża, ujędrnia i odżywia, stymuluje mikrokrążenie w skórze i przeciwdziała wolnym rodnikom.
Z siły chłodzenia korzysta zatem kosmetologia.
- Nawilżający i przeciwzmarszczkowy zabieg jest bardzo popularny latem - mówi Angelika Kondracka, kosmetyczka z Centrum Kosmetyczno-Dermatologicznego DER-MED - W tej metodzie, chłodne temperatury wykorzystuje się do wprowadzania do skóry produktów opracowanych na bazie wód termalnych. Efektem jest nawilżona i ujędrniona skóra, wygładzenie zmarszczek i poprawa owalu twarzy. Po zabiegu proces starzenia się skóry zostaje spowolniony, odnowa komórkowa pobudzona, a wolne rodniki zlikwidowane. Efekty zabiegu są widoczne natychmiastowo, dlatego często jest stosowany jako szybki lifting skóry.