W tym roku zima nas nie oszczędza. Mróz trzyma mocno, a my z utęsknieniem spoglądamy na kartki kalendarza, sprawdzając kiedy w końcu pokażą wiosnę. Jednak wszystkim zmarzluchom przypominamy - zimno może służyć również urodzie.
Wraz z popularyzacją kriochirurgii w medycynie, wzrosła również rola kriozabiegów w gabinetach kosmetycznych. Coraz popularniejsze stało się wykorzystywanie niskich temperatur do poprawiania jędrności lub nawilżenia skóry, redukowania bólu podczas wykonywania makijażu permanentnego, a nawet likwidowania niektórych defektów kosmetycznych.- Zimno bezpośrednio wpływa na poprawę mikrokrążenia w skórze, ponieważ powoduje ruch naczyń krwionośnych, czyli tzw. efekt „pompowania". W ten sposób komórka zostaje dotleniona, optymalnie zużywa swoje rezerwy energetyczne, a składniki aktywne polepszają jej funkcjonowanie - wyjaśnia lek. med. Irena Serówka - dermatolog, lekarz medycyny estetycznej z Centrum Kosmetyczno-Dermatologicznego DER-MED.
Na przykład zabieg Cryodermie polega na wprowadzeniu do skóry - w zależności od rodzaju zabiegu - nawilżających lub przeciwzmarszczkowych substancji aktywnych, produkowanych na bazie wód termalnych, przy temperaturze -5OC. Efekty są widoczne natychmiastowo, dlatego bardzo często zabieg ten stosowany jest jako szybki lifting skóry poprawiający owal twarzy, wygładzający zmarszczki oraz stymulujący odnowę komórkową. - Stosowanie tego typu zabiegów jest całkowicie bezpieczne i bezbolesne. Optymalne dostosowanie temperatury nie powoduje odmrożenia tkanek. Nie ma również mowy o podrażnieniach czy uczuleniach. Cryodermie może być także uzupełnieniem innych kuracji pielęgnacyjnych twarzy, szyi i dekoltu - na przykład popularnej mikrodermabrazji - dodaje dermatolog.
Niskie temperatury wykorzystuje się również do redukowania bólu podczas zabiegu makijażu trwałego. Jest to tzw. Cryopigmentation, czyli sztuka wykonywania makijażu półpermanentnego przy zastosowaniu stabilizowanego chłodzenia. Powoduje obkurczenie naczyń krwionośnych, zmniejszając w ten sposób ryzyko obrzęku i krwawienia, a jednocześnie zapewniając o wiele większy komfort podczas zabiegu.
- Przy zastosowaniu tej techniki ból jest mniejszy o ok. 80% w porównaniu do tradycyjnej metody wykonywania makijażu permanentnego. Efekt pozostaje widoczny nawet przez 5 lat, potem równomiernie zanika - wyjaśnia Anna Stasz, linergistka z Centrum DER-MED.
Osoby, które chcą poprawić jędrność skóry twarzy czy dekoltu, osiągnąć efekt napięcia wewnętrznych części ramion czy też pozbyć się wiotkiej skóry z brzucha i biustu, a także rozstępów - powinny skorzystać z Cryolift - techniki, która łączy biostymulujące właściwości krioterapii z działaniem substancji aktywnych zawartych w preparatach, wykorzystywanych podczas zabiegu, podawanych pod temperaturą -15oC. Dzięki temu są one szybciej wchłaniane, nawet przez najgłębsze warstwy naskórka. Co ważne, metoda ta jest polecana dla każdego typu cery, bez względu na wiek - w każdym wypadku skóra stanie się jedwabiście gładka.
Dlatego, zamiast dziwić się poczynaniom Klubu Morsów, warto wziąć z nich przykład nie tylko z korzyścią dla zdrowia, ale również i urody. A kiedy wiosna zawita już do nas na dobre, może to być całkiem miłe orzeźwienie.