Wśród zabiegów medycyny estetycznej sporą popularnością cieszy się ostatnio poprawianie urody przy pomocy nici liftingujących. Tą metodą można skorygować właściwie każdą okolicę ciała. Na jakie kwestie zwrócić uwagę, gdy decydujemy na tę formę odmładzania, podpowiada dr Urszula Brumer, ekspert medycyny estetycznej.
Rodzajów nici liftingujących jest co najmniej kilka. Które wybrać?
Wszystko zależy od tego, jaką okolicę ciała chcemy poprawić. Dostępne są nici: proste, skręcone (screw), a także te z haczykami. Jeśli marzymy o tym, by pozbyć się obwisłości policzków, czyli tzw. „chomików”, dobre będą nici z haczykami, które podciągają skórę twarzy i ją modelują, zastępując tym samym lifting chirurgiczny. Natomiast z problemem drugiego podbródka, powstałego na skutek wiotkości skóry, można się uporać za pomocą nici skręcanych, tzw. screw. Te ostatnie polecane są wtedy, kiedy chcemy jednocześnie zlikwidować dwa problemy: wiotczenia skóry oraz nadmiaru tkanki tłuszczowej. Nici skręcane mają bowiem to do siebie, że działają niczym sprężyna, skutecznie ściągając nadmiar skóry. Ale to nie wszystko. Dodatkowo mają delikatne działanie lipolityczne, czyli rozpuszczają nagromadzony tłuszcz.
W jakich przypadkach stosuje się więc nici proste?
Najlepiej wtedy, kiedy chcemy usunąć drobne zmarszczki, te wokół oczu lub na cienkiej skórze szyi. U młodszych osób, które nie borykają się jeszcze z problemami wiotkiej skóry, bardzo dobrze działają na delikatne modelowanie policzków. Czasami zabieg ten łączy się z mezoterapią osoczem bogatopłytkowym, które działa rewitalizująco-odświeżająco lub z terapią komórkami regenerującymi i macierzystymi, które całościowo i spektakularnie odmładzają skórę. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji i potrzeb pacjenta.
Ale nici nie są wykorzystywane tylko na twarz…
To prawda. Coraz częściej stosuje się je właściwie na całe działo. Dają doskonałe efekty, kiedy pacjentka chce sobie usunąć obwisłe „motylki” na dolnej części ramion, a także podnieść pośladki czy biust. Ważne jest, że skóra po zabiegu z nićmi automatycznie się podnosi i zaczyna optycznie lepiej wyglądać. Nie można jednak mylić zabiegu z nićmi z zabiegiem wypełniania piersi tłuszczem. Nici rozprawiają się z wiotkością skóry, ale dzięki nim biust nie staje się większy.
Podobno nici zastępują nawet toksynę botulinową typu A, stosowaną dotąd na wygładzenie czoła?
Zacznę od tego, że czoło jest w ogóle bardzo trudną okolicą do odmładzania. Stosowało się i wciąż stosuje się na tę okolicę botulinę, aby pacjent przestał się marszczyć. Toksyna botulinowa typu A osłabia jednak mięśnie. Tracą one na swojej objętości, przez co dochodzi do ubytków tkanki podskórnej. Słowem, zaczyna się psuć „rusztowanie podskórne”, co skutkuje np. opadaniem powieki.
To dlatego nici są w tych przypadkach bardziej polecane?
Zastosowanie na czoło nici PDO (nitka przy nitce) sprawia, że brwi się ładnie unoszą, zmarszczki wygładzają, a dodatkowo mamy do czynienia z działaniem stymulującym. Nici nie powodują porażenia mimiki, za to wpływają na poprawę jakości skóry „od środka”. W niektórych przypadkach, gdy mamy do czynienia z obniżeniem brwi, często mylonym z opadaniem powieki, warto rozważyć zastosowanie nici z haczykami, które te brwi uniosą.
Na co zwracać szczególną uwagę decydując się na nici liftingujące?
Przede wszystkim polecałabym te nici, które same rozpuszczają się w skórze. W przeciwnym razie zawsze istnieje niewielkie ryzyko powikłań. Nici permanentne to w końcu ciało obce, które znajduje się w naszym organizmie. W przyszłości może okazać się, że dana nitka zalegająca w skórze będzie w jakiś sposób zniekształcać twarz. Nigdy nic nie wiadomo. Dlatego właśnie zalecałabym nici samorozpuszczające się, które są nie tylko skuteczne, ale i całkowicie bezpieczne. Warto też poświęcić chwilę czasu na konsultację z lekarzem. Nie wystarczy tylko dobra technika, by poprawić wygląd twarzy pacjenta. Ważna jest też ogólna wizja lekarza, jak ta twarz po zabiegu ma wyglądać, by pacjent był w pełni usatysfakcjonowany.