Sygnał 1: Naszyjnik WenusTo inaczej poziome bruzdy na szyi. W młodym wieku są mało zauważalne i bagatelizowane, w późniejszym pogłębiają się i brzydko „odcinają” na skórze. Jak im zapobiec? Ponieważ kondycja skóry szyi w 90% zależy od nas samych, w każdej chwili możemy o nią po prostu bardziej zadbać: przestać się garbić, nie czytać z pochyloną głową, uważać na pozycję ciała podczas pracy przy komputerze oraz regularnie wsmarowywać krem do twarzy na noc także w okolice szyi i dekoltu.
- Jeśli jednak zmarszczki już się utrwaliły, pomóc może np. nieablacyjny laser frakcyjny. Działa na skórę światłem, usuwając zniszczone komórki z powierzchni skóry – mówi dr Urszula Brumer, lekarz medycyny estetycznej i właścicielka kliniki Dr Urszula Brumer Medycyna Młodości. – W miejscach, które naświetlamy podczas zabiegu dochodzi do odparowania włókien kolagenowych, czyli inaczej mówiąc usunięcia ich starych konstrukcji. W ich miejsce tworzą się nowe komórki. To w rezultacie wygładza i regeneruje skórę. Inną metodą, nie tylko wygładzającą „naszyjnik Wenus”, ale również napinającą skórę, są nici liftingujące. To obecnie jeden z najbardziej popularnych i uniwersalnych zabiegów medycyny estetycznej. Aby wygładzić skórę szyi potrzebujemy około 10 nici prostych samowchłanialnych. Rozpuszczają się w skórze po kilku miesiącach, a efekty ich działania są widoczne przez ponad rok. Ponieważ nici PDO nie tylko napinają skórę przez działanie mechaniczne, ale również stymulują produkcję fibroblastów i większą syntezę kolagenu oraz elastyny – stan skóry po ich wchłonięciu jest lepszy niż przed ich założeniem.
Sygnał 2: ChomikiNici liftingujące są równie często stosowane na opadające boczne części policzków, czyli „chomiki”. Przypadłość ta pojawia się u osób ok. 40-50-letnich. Poprzez działanie sił grawitacji, skóra zaczyna wtedy „wystawać” poza prawidłowy kształt twarzy, co burzy proporcje i postarza.
Nici działają niczym niewidzialne rusztowanie. Po zaaplikowaniu ich pod skórę, skutecznie podtrzymują ładny owal twarzy. Jeszcze inną metodą przywracającą skórze elastyczność są nowoczesne i bardzo zaawansowane technologicznie zabiegi z własnych komórek macierzystych pacjenta. To dzięki nim najskuteczniej wypełnimy ubytki tkanki podskórnej.
Zdaniem dr Urszuli Brumer, warto również regularne (raz na kilka miesięcy) stosować mezoterapię igłową i peelingi. Dobrze jest rozpocząć taką kurację tuż po trzydziestce, ponieważ to wtedy zaczyna się stopniowa utrata elastyczności skóry i tkanki podskórnej. Dzięki wcześnie rozpoczętej, regularnej pielęgnacji, odwleczemy pojawienie się „chomików” w czasie nawet o dekadę.